Uchyliłam powieki, a moim oczom ukazało sie wielkie pomieszczenie pełne ludzi, spiących w każdym możliwym miejscu. Podparłam się na łokciach, czując okropny ból głowy i dym papierosowy wdzierający sie do nozdrzy ze wszystkich stron. Trzymając się krzesła wstałam i chwiejnym krokiem weszłam do kuchni. Napełniłam szklankę zimną wodą, by chociaż odrobinę zwalczyc poimprezowego kaca. Chwilę pózniej usłyszałam czyjeś kroki.
- Witaj Mała..- wysoki meżczyzna, którego ciało prawie w całości pokryte było tatuażami podszedł bliżej.
- Hej Steve - zmusiłam się do delikatnego uśmiechu, przechylając drugą szklankę wody.
- Kac? - zapytał, odpalajac papierosa.
- Powiedzmy.. - wydusiłam, patrząc z niesmakiem na bałagan panujacy w środku. Szczerze współczułam właścicielowi domu. Kimkolwiek on był.
- Zwijamy? - spytałam, wrzucając szklankę do zlewu.
- Jeśli znajdziesz swojego kochanego kuzyna - wyszeptał chłopak, wypuszczając przy tym chmurę dymu. - Dziś jest on warty więcej niż kiedykolwiek... - zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami, na co Steve, jakby czytając mi w myślach, dokończył. - Miał załatwić towar. Dałem mu kasę, więc mam nadzieję, że nie spierdoli misji.
- Myślę, że znajdzie drogę powrotną do mieszkania. W każdym razie ja wychodzę.. - powiedziałam, na co Steve pocałował moje usta, a ja poczułam smak wódki zmieszanej z tytoniem. Chwiejnym krokiem opuściłam posiadłość.
***
Siedziałam na parapecie z papierosem w jednej ręce i odtwarzaczem MP4 w drugiej. Śpiewałam ulubioną piosenkę, gdy nagle dzwonek telefonu przerwał mi tę czynność. Popatrzyłam na wyświetlacz, informujacy, że dzwoni Rob.
- Słucham..? - wyszeptałam, kołysząc sie lekko w rytm muzyki.
- Jesteś w domu? - kuzyn zapytał stanowczo, a w jego głosie wyczułam nutę zdenerowowania.
- Tak
- Steve jest z tobą? - zapytał, denerwujac się jeszcze bardziej.
- Nie, jestem sama - odpowiedziałam - o co chodzi, Rob?
- Będę za pięć minut! - prawie wykrzyczał, po czym rozległ się irytujacy dźwięk, informujacy, że połączenie zostało przerwane.
Kilka minut później niskiego wzrostu mężczyzna wparował do domu.
- Od kiedy sprawdzasz, czy możesz przyjść do swojego mieszkania? - spytałam, popijając resztę wcześniej przygotwanej herbaty, która zdążyła już wystygnąć.
- Od kiedy twój chlopak chce mnie zabić! - wykrzyczał, żywo gestykulując.
- W takim razie to wiele wyjaśnia - odpowiedziałam obojętnie, będąc przyzwyczajona do ich ciągłych sprzeczek i gróźb wykrzykiwanych prawie codziennie. Mimo wszystko byłam pewna, że traktowali się jak bracia i nie wytrzymaliby tygodnia bez swojego towarzystwa.
- Emma, ja nie żartuję.. - chłopak schował twarz w ręce, po czym zaczął pocierac nimi skronie.
- Chodzi o towar? - spytałam retorycznie. Zresztą, o co innego mogliby się pokłócić.
- Dokładnie. Steve dał mi wczoraj kupę forsy, a ja miałem załatwić coś dobrego. Wiesz, Martin i jego kumple tam byli. - wspominając imię dillera, ściszył ton głosu. - Skończyło się na tym, że nie mamy niczego, nawet kasy. - wydukał, chowajac twarz w dłoniach po raz kolejny.
Nie wiem z jakiego powodu był bardziej zdenerwowany. Z tego, że stracił pieniądze Steve'a, czy z tego, ze nie ma nic na wieczór.
- Więc, jeśli wparuje tu twój chłopak, powiedz, że mnie nie ma, dobrze? - zapytał, a w jego oczach zobaczyłam nutę strachu.
- Jasne. Jednak sądzę, że nie uda Ci się przed nim uciec, skoro jakby nie było jesteście przyjaciółmi.
- Wiem, muszę coś wykombinować..- wyszeptał, po czym poszedł do swojego pokoju.
***
Po wejściu do szkoły, od razu odwiedziłam sklepik, w celu ożywienia się dawką kofeiny. Bez kawy i papierosa nie wyobrażałam sobie poranka. Jednak gdy rano wyjęłam z szafki pusty słoik z napisem NESCAFE, postanowiłam napić się w szkole.
Mimo wszystko na historii z trudem powstrzymywałam się od zaśnięcia. Rysowałam w zeszycie, gdy nagle rozległo się pukanie, a do sali weszła dyrektorka. Za nią wszedł wysoki chłopak, w czerwonej, kraciastej koszuli.
- Witam moi drodzy. - zaczęła kobieta - Przepraszam,że przeszkadzam moim kochanym, przyszłym absolwentom podczas jakże ważnej i interesującej lekcji...- przewróciłam oczami bliska wymiotów na przesłodzone słowa dyrektorki. - Jednak muszę wam przedstawić nowego kolegę, oto Harry..Stylem
- Styles - poprawił ją chłopak, po czym przeczesał kręcone włosy dłonią.
- Tak, oczywiście. - kobieta uśmiechnęła się i kontynuowała - ten uroczy młodzieniec przybył do nas z Holmes Chapel. Mam nadzieję, że przywitacie go jak należy. - szeroki uśmiech ukazał jej złotego zęba, na co po raz kolejny zrobiło mi się niedobrze.
- Dobrze, panie Styles - zaczął nauczyciel historii. - zajmij jakieś wolne miejsce. Mam nadzieję, że szybko sie u nas odnajdziesz.
Chłopak skinął głową, po czym usiadł w jednej z wolnych ławek. Wróciłam do kontynuowania mojego dzieła zeszycie, kiedy po chwili usłyszałam swoje nazwisko.
- Panno Smith..- jak sie domyślałam nauczyciel powtórzył po raz kolejny.
- Um.. słucham?- ogarnęłam włosy z twarzy, nie wiedząc jakie pytanie zadał mi historyk.
- Odpowiedz na moje pytanie, Emmo - wyglądał na zdenerwowanego.
- Mógłby pan je powtórzyć? - spytałam.
- Zadałem je dwa razy, ale widzę, że jesteś czymś zajęta. Może pochwalisz się nam swoim dziełem? - podszedł bliżej mojej ławki.
- Jesem pewna, że wolałby pan nie widzieć moich rysunków - odparłam pewnie i schowałam skoroszyt do torby.
- W takim razie albo odpowiadasz, albo dostajesz jedynkę. Niesety to sprawi, że prawdopodobieństwo wystawienia ci zagrożenia na pierwszy semestr, wzrośnie.
- Łatwiej udziela się odpowiedzi na pytania, które się zna - odparłam, wrzucajac książki do torby.
- W takim razie może ktoś z klasy tych geniuszy cię uratuje? - nauczyciel spytał z wyraźną kpiną - Ktoś odpowie za koleżankę? - popatrzył na resztę klasy, ale jak zwykle nikt się nie odzywał. Jednak nagle usłyszałam niski, zachrypnięty głos.
- Bitwa pod Termopilami - odwróciłam się i zobaczyłam, bruneta w czerwonej koszuli, odpowiadającego za mnie.
- Słucham? - nauczyciel spojrzał na chłopaka.
- Bitwa, o którą pan pytał miała miejsce pod Termopilami.
- Bardzo dobrze, panie Styles, udało ci się uratować nową koleżankę. - chłopak na słowa historyka delikatnie się uśmiechnął.
Chwilę później zabrzmiał dzwonek. Wstałam z krzesła, gdy usłyszałam za sobą ten sam głos.
- Emma, o ile dobrze pamiętam, tak? - zapytał młodzieniec z burzą loków na głowie.
- Um tak. Swoją drogą dzięki za pomoc... Henry?
- Harry - uśmiechnął się, podając mi rękę - Przyszedłem zapytać, czy mogłabyś mi pożyczyć swoje notatki? Chciałbym jakoś nadrobić materiał - zaczęłam się śmiać.
- Harry, chyba nie pytasz o to odpowiednią osobę. Nie mam żadnej notatki od początku roku. - na moje słowa uśmiech bruneta zmalał,a dołeczki w policzkach całkiem znikły- Ale myślę, że Sophie jest w stanie ci pomóc - popatrzyłam na blondynkę w różowej sukience, zerkającą na chłopaka.
- Um, jasne, dzięki - powiedział i odszedł.
Wychodząc z sali zobaczyłam Steve'a, czekającego na mnie obok szafek. Objęłam go w pasie i obserwowałam rozgadaną Sophie, prowadząca gdzieś nowego kolege z klasy.
- Witaj Mała..- wysoki meżczyzna, którego ciało prawie w całości pokryte było tatuażami podszedł bliżej.
- Hej Steve - zmusiłam się do delikatnego uśmiechu, przechylając drugą szklankę wody.
- Kac? - zapytał, odpalajac papierosa.
- Powiedzmy.. - wydusiłam, patrząc z niesmakiem na bałagan panujacy w środku. Szczerze współczułam właścicielowi domu. Kimkolwiek on był.
- Zwijamy? - spytałam, wrzucając szklankę do zlewu.
- Jeśli znajdziesz swojego kochanego kuzyna - wyszeptał chłopak, wypuszczając przy tym chmurę dymu. - Dziś jest on warty więcej niż kiedykolwiek... - zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami, na co Steve, jakby czytając mi w myślach, dokończył. - Miał załatwić towar. Dałem mu kasę, więc mam nadzieję, że nie spierdoli misji.
- Myślę, że znajdzie drogę powrotną do mieszkania. W każdym razie ja wychodzę.. - powiedziałam, na co Steve pocałował moje usta, a ja poczułam smak wódki zmieszanej z tytoniem. Chwiejnym krokiem opuściłam posiadłość.
***
Siedziałam na parapecie z papierosem w jednej ręce i odtwarzaczem MP4 w drugiej. Śpiewałam ulubioną piosenkę, gdy nagle dzwonek telefonu przerwał mi tę czynność. Popatrzyłam na wyświetlacz, informujacy, że dzwoni Rob.
- Słucham..? - wyszeptałam, kołysząc sie lekko w rytm muzyki.
- Jesteś w domu? - kuzyn zapytał stanowczo, a w jego głosie wyczułam nutę zdenerowowania.
- Tak
- Steve jest z tobą? - zapytał, denerwujac się jeszcze bardziej.
- Nie, jestem sama - odpowiedziałam - o co chodzi, Rob?
- Będę za pięć minut! - prawie wykrzyczał, po czym rozległ się irytujacy dźwięk, informujacy, że połączenie zostało przerwane.
Kilka minut później niskiego wzrostu mężczyzna wparował do domu.
- Od kiedy sprawdzasz, czy możesz przyjść do swojego mieszkania? - spytałam, popijając resztę wcześniej przygotwanej herbaty, która zdążyła już wystygnąć.
- Od kiedy twój chlopak chce mnie zabić! - wykrzyczał, żywo gestykulując.
- W takim razie to wiele wyjaśnia - odpowiedziałam obojętnie, będąc przyzwyczajona do ich ciągłych sprzeczek i gróźb wykrzykiwanych prawie codziennie. Mimo wszystko byłam pewna, że traktowali się jak bracia i nie wytrzymaliby tygodnia bez swojego towarzystwa.
- Emma, ja nie żartuję.. - chłopak schował twarz w ręce, po czym zaczął pocierac nimi skronie.
- Chodzi o towar? - spytałam retorycznie. Zresztą, o co innego mogliby się pokłócić.
- Dokładnie. Steve dał mi wczoraj kupę forsy, a ja miałem załatwić coś dobrego. Wiesz, Martin i jego kumple tam byli. - wspominając imię dillera, ściszył ton głosu. - Skończyło się na tym, że nie mamy niczego, nawet kasy. - wydukał, chowajac twarz w dłoniach po raz kolejny.
Nie wiem z jakiego powodu był bardziej zdenerwowany. Z tego, że stracił pieniądze Steve'a, czy z tego, ze nie ma nic na wieczór.
- Więc, jeśli wparuje tu twój chłopak, powiedz, że mnie nie ma, dobrze? - zapytał, a w jego oczach zobaczyłam nutę strachu.
- Jasne. Jednak sądzę, że nie uda Ci się przed nim uciec, skoro jakby nie było jesteście przyjaciółmi.
- Wiem, muszę coś wykombinować..- wyszeptał, po czym poszedł do swojego pokoju.
***
Po wejściu do szkoły, od razu odwiedziłam sklepik, w celu ożywienia się dawką kofeiny. Bez kawy i papierosa nie wyobrażałam sobie poranka. Jednak gdy rano wyjęłam z szafki pusty słoik z napisem NESCAFE, postanowiłam napić się w szkole.
Mimo wszystko na historii z trudem powstrzymywałam się od zaśnięcia. Rysowałam w zeszycie, gdy nagle rozległo się pukanie, a do sali weszła dyrektorka. Za nią wszedł wysoki chłopak, w czerwonej, kraciastej koszuli.
- Witam moi drodzy. - zaczęła kobieta - Przepraszam,że przeszkadzam moim kochanym, przyszłym absolwentom podczas jakże ważnej i interesującej lekcji...- przewróciłam oczami bliska wymiotów na przesłodzone słowa dyrektorki. - Jednak muszę wam przedstawić nowego kolegę, oto Harry..Stylem
- Styles - poprawił ją chłopak, po czym przeczesał kręcone włosy dłonią.
- Tak, oczywiście. - kobieta uśmiechnęła się i kontynuowała - ten uroczy młodzieniec przybył do nas z Holmes Chapel. Mam nadzieję, że przywitacie go jak należy. - szeroki uśmiech ukazał jej złotego zęba, na co po raz kolejny zrobiło mi się niedobrze.
- Dobrze, panie Styles - zaczął nauczyciel historii. - zajmij jakieś wolne miejsce. Mam nadzieję, że szybko sie u nas odnajdziesz.
Chłopak skinął głową, po czym usiadł w jednej z wolnych ławek. Wróciłam do kontynuowania mojego dzieła zeszycie, kiedy po chwili usłyszałam swoje nazwisko.
- Panno Smith..- jak sie domyślałam nauczyciel powtórzył po raz kolejny.
- Um.. słucham?- ogarnęłam włosy z twarzy, nie wiedząc jakie pytanie zadał mi historyk.
- Odpowiedz na moje pytanie, Emmo - wyglądał na zdenerwowanego.
- Mógłby pan je powtórzyć? - spytałam.
- Zadałem je dwa razy, ale widzę, że jesteś czymś zajęta. Może pochwalisz się nam swoim dziełem? - podszedł bliżej mojej ławki.
- Jesem pewna, że wolałby pan nie widzieć moich rysunków - odparłam pewnie i schowałam skoroszyt do torby.
- W takim razie albo odpowiadasz, albo dostajesz jedynkę. Niesety to sprawi, że prawdopodobieństwo wystawienia ci zagrożenia na pierwszy semestr, wzrośnie.
- Łatwiej udziela się odpowiedzi na pytania, które się zna - odparłam, wrzucajac książki do torby.
- W takim razie może ktoś z klasy tych geniuszy cię uratuje? - nauczyciel spytał z wyraźną kpiną - Ktoś odpowie za koleżankę? - popatrzył na resztę klasy, ale jak zwykle nikt się nie odzywał. Jednak nagle usłyszałam niski, zachrypnięty głos.
- Bitwa pod Termopilami - odwróciłam się i zobaczyłam, bruneta w czerwonej koszuli, odpowiadającego za mnie.
- Słucham? - nauczyciel spojrzał na chłopaka.
- Bitwa, o którą pan pytał miała miejsce pod Termopilami.
- Bardzo dobrze, panie Styles, udało ci się uratować nową koleżankę. - chłopak na słowa historyka delikatnie się uśmiechnął.
Chwilę później zabrzmiał dzwonek. Wstałam z krzesła, gdy usłyszałam za sobą ten sam głos.
- Emma, o ile dobrze pamiętam, tak? - zapytał młodzieniec z burzą loków na głowie.
- Um tak. Swoją drogą dzięki za pomoc... Henry?
- Harry - uśmiechnął się, podając mi rękę - Przyszedłem zapytać, czy mogłabyś mi pożyczyć swoje notatki? Chciałbym jakoś nadrobić materiał - zaczęłam się śmiać.
- Harry, chyba nie pytasz o to odpowiednią osobę. Nie mam żadnej notatki od początku roku. - na moje słowa uśmiech bruneta zmalał,a dołeczki w policzkach całkiem znikły- Ale myślę, że Sophie jest w stanie ci pomóc - popatrzyłam na blondynkę w różowej sukience, zerkającą na chłopaka.
- Um, jasne, dzięki - powiedział i odszedł.
Wychodząc z sali zobaczyłam Steve'a, czekającego na mnie obok szafek. Objęłam go w pasie i obserwowałam rozgadaną Sophie, prowadząca gdzieś nowego kolege z klasy.
_________
Jak Wam się podoba pierwszy rozdział?
CZYTAM = KOMENTUJĘ :)
Jak pisałam wcześniej już kocham to ff ♥
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dobry pomysł na to opowiadanie :)
Z tą bitwą pod Termopilami od razu przypomniały mi się pierwsze odcinki TVD *.*
Emma jest niegrzeczna a Harry to ten grzeczny co wyróżnia to ff, ponieważ w większości przypadków jest na odwrót :)
Czekam na nn i dużo weny życzę ♥
@xAgata_Sz
Dziękuję bardzo ♥
UsuńDobrze się zaczyna, czekam na nowy ;D
OdpowiedzUsuńSophie chyba spodobał się Harry. Ogólnie fajnie, że obchodzi go szkoła.
OdpowiedzUsuńPiszesz dużo dialogów. Fajnie by było, jakby znalazło się w Twoim opowiadaniu więcej opisów. Tak jest dobrze, chociaż lepiej dla barwności opowiadania i jego trafniejszego wyobrażenia jest kiedy te rozmowy jednak nie dominują. Z drugiej strony daje to pewną dowolność w postrzeganiu otoczenia i bohaterów. Mimo to można bardziej wczuć się, jeśli opisów jest więcej. Ale to Twoje opowiadanie i Twój wybór, więc już więcej nie proponuję. :)
Czekam na kolejny rozdział (widzisz, i tak mi się spodobał).
@TheIrishsWife
Jeśli chodzi o wyobrażanie sobie bohaterów, to chodziło mi o to, że każdy może wiedzieć ich inaczej pod warunkiem, że nie wchodził w rubrykę "Bohaterowie". Ja nigdy tego nie robię, ponieważ wolę sama wykreować sobie postaci, ale większość raczej wybiera podstawione osoby. :)
UsuńBardzo dziękuję za długi i szczery komentarz, właśnie na takie liczyłam :)
UsuńFakt, w tym rozdziale było dużo dialogów, może dlatego, że po prostu bardzo lubię je układać :) Jednak w następnych rozdziałach dołączyłam więcej opisów. Mam nadzieję, że kolejne również przypadną Ci gustu x
Świetny rozdział,
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
@Olaaa1D
Uwazam, ze nie potrzebnie na wstępie jedt podane tyle imion tych chlopakow...nie zapamietalam ani jednego...ani nawet bohaterki za dużo tych imion...ale zobaczymy jak bedzi dalej:)
OdpowiedzUsuńzapowiada się super ;)
OdpowiedzUsuń`Jane
fajny, podoba mi się, na pewno będę czytać <3
OdpowiedzUsuńjuż lecę czytać kolejny!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie główna bohaterka, jej postawa mnie intryguje :D
OdpowiedzUsuńHyhy, lecę czytać dalej ;)
Dzisiaj zaczęłam czytać... Świetne ff
OdpowiedzUsuń@Klaaudyna328