Obudziłam się i pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam były brązowe loki. Odchyliłam głowę i ujrzałam Harrego, trzymającgo mnie na rękach. Staliśmy przed drzwiami jakiegoś mieszkania.
- Przykro mi Em, ale musze Cię postawić. W innym wypadku nigdy tego nie otworzę - powiedział, lekko się uśmiechając.
- Um, jasne - odpowiedziałam, gdy chłopak przytrzymywał mnie, stojącą obok niego - Właściwie, to gdzie jesteśmy? - spytałam, rozglądając się wokół.
- Przed drzwiami mojego mieszkania.
- Miałeś mnie odprowadzić do domu... - burknęłam, mrużąc oczy. Światła lamp znajdujących się na korytarzu niesamowicie mnie drażniły.
- Miałem, ale zasnęłaś po drodze, a ja niestety nie wiem, gdzie mieszkasz,więc postanowiłem przyjść z Tobą tutaj. - wytłumaczył, po czym trzymając moja dłoń wprowadził mnie do niewielkiego mieszkania.
Ledwo zdążyłam przekroczyć próg, gdy zsunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Harry popatrzył na mnie, by po chwili zająć miejsce obok.
- O czym myślisz? - spytałam bez zastanowienia.
- O tym gnoju z imprezy. Gdybym tylko mógł...
- Harry, przestań - uciszyłam go. - Dostał za swoje. Już mnie nie dotknie. Nigdy. W żadnej pierdolonej przyszłości.. - chłopak tylko przytaknął, po czym kontynuował.
- W sumie zastanawiam się również nad tym, w jakim stanie jutro bedziemy biegać po muzeach i z jaka złością Sophie będzie komentować Twoje zachowanie. - brunet zaczął się śmiać. Myślę,że chciał zmienić temat, żebym bardziej się nie denerwowała.
- Mhm...- zaczęłam - Jeśli chce to sama może sobie latać po tych nudnych budynkach i zbierać pieprzone bileciki. - odpowiedziałam, opierając głowę o ramię Harrego.
- Rozłożę Ci sofę. Jeśli chcesz możesz wziąć prysznic. Przygotuję Ci ręcznik. - chłopak wstał i skierował się w stronę łazienki.
- Chyba żartujesz - odburknęłam nie patrząc na Niego.
- Słucham? - przystanął, po czym odwrócił się w moją stronę.
- Wszystkie spite dziewczyny zabierasz do domu, zachęcając do wzięcia prysznica? Moze jeszcze wspólnego, huh? - spytałam, wstając. Nie wiem, co wstąpiło we mnie w tamtym momencie.
- Em, chyba nie mówisz poważnie? - Harry patrzył na mnie szczerze zaskoczony i w pewnym sensie rozbawiony moją reakcją.
- Mówię śmiertelnie poważnie, Styles. - odparłam się ręką o ścianę, by nie upaść - W innym wypadku, dlaczego przynosiłbyś mnie tutaj?
- Jesteś pijana. Załóżmy, że to co mówisz to wina alkoholu. Lepiej po prostu nic nie dodawaj, okej? - widziałam, że jego spokój pomału go opuszcza.
- Jasne, lepiej żebym nic nie mówiąc wskoczyła Ci do łóżka?! - krzyknęłam bez zastanowienia.
- Jestes niemożliwa, Emma! - chłopak również podniósł głos i podszedł bliżej - Idź spać, ok? - w jego oczach widziałam nutę złości.
- O nie! Lepiej będzie jak wrócę do domu. Do Steve'a. Co ja w ogóle wyobrażałam sobie przychodząc tutaj? Do obcego faceta, zostawiając swojego na imprezie?! - złapałam się głowy, po tym gdy zaczęła niemiłosiernie pulsować. Cholera, koniec z piciem!
- Myślę, że Twoj chlopak nawet nie zauważył, że opuściłaś domówkę - powiedział, starając się opanować emocje.
- Jak śmiesz myśleć tak o nim? - zapytałam pełna złości
- Cóż, leżał zjarany, gdy jakiś obcy facet się do ciebie dobierał! - wykrzyczał. Cały jego spokój nagle wyparował.
- A teraz kolejny zaciągnął mnie do swojego mieszkania! - krzyknęłam, po czym tracąc równowagę upadłam na podłogę.
- Dobranoc - odpowiedział tylko. Wszedł do swojej sypialni trzaskając drzwiami.
***
Uchyliłam powieki. Niewielkie czyste mieszkanie. Naprzeciwko kanapy, na której leżałam stał telewizor. Obok wazon. Nie bardzo wiedziałam, co tam robię, jednak po chwili wszystkie wydarzenia z poprzedniej nocy docierały do mojej pulsujacej głowy. Impreza, alkohol, trawka, obrzydliwy zboczeniec lecący przez barierkę, ja wymiotująca w łazience, mieszkanie Harrego i nasza kłótnia. Gdybym tylko mogla wymazać z pamięci to wszystko... Wstałam i podeszłam do telefonu. 10:43. Ekran poinformował mnie, że jest sobota. Dzięki Bogu. Usiadłam na fotelu, gdy po chwili mój telefon zaczął wibrować. Sophie?
- Słucham..- wyburczałam, opierając głowę o wolną dłoń.
- Hej Emma. Chciałam przypomnieć, że o 12:00 widzimy się pod London Eye. Harry skontakował się ze mną. Powiedział, że musimy poradzić sobie same, bo on musi coś załatwić. - na jej słowa moje powieki w końcu zdołały się rozszerzyć. Jak to go nie będzie? W takim razie gdzie on teraz jest?
- Hmm, ok jasne - odpowiedziałam, starając się brzmieć obojętnie.
- Weź jakiś notatnik i książkę z historii. Myślę, że mogą się przydać. - dodała dziewczyna.
- Sophie? - spytałam, kierując się w stronę kuchni.
- Tak?
- Dasz radę poradzić sobie sama?
- Jeśli to żart, to słaby, Emmo. Do zobaczenia! - wykrzyczała, by po chwili się rozłączyć.
- Wcale nie żartowałam różowa idiotko - skomentowałam, rzucając telefon na krzesło.
Kuchnia Harrego była cała biała. Podłoga pokryta jasnymi płytkami lśniła z czystości, a na jej środku stał niewielki stolik. Podeszłam do zlewu, aby napełnić szklankę wodą, gdy zobaczyłam kartkę leżąca obok. Podniosłam ją, by przeczytać wiadomość.
,,Zostaw klucz sąsiadce z naprzeciwka. Dobrej zabawy z Sophie! Harry"
Rzuciłam kartką o blat. Co za frajer! Najpierw ustala termin spotkania, by zrobić zadanie z historii, a teraz zostawia mnie samą z Sophie, chociaż wie, jak bardzo jej nie lubię. Oczywiście nie mógł powstrzymać się od ironicznego komentarza na temat zabawy z tą landryną...
Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i zamknęłam mieszkanie. Zapukałam do drzwi znajdujących sie naprzeciwko.Po chwili moim oczom ukazała się starsza kobieta około siedemdziesiątki.
- Dzień dobry. Harry prosił żebym zostawiła u pani klucze. - zdobyłam się na delikatny uśmiech.
- Ty musisz być Nelly? - kobieta podeszła bliżej - Harry dużo mi o Tobie opowiadał. Naprawdę jesteś piękna, tak jak mówił. - starsza pani uśmiechnęła się dotykając moich włosów - Biedak myślał, że Cię stracił - dokończyła, a jej uśmiech zmalał.
- Nie, nie jestem żadną Nelly. Po prostu prosze wziąć te klucze - podałam jej metalowy breloczek - Do widzenia - powiedziałam, kierując się w stronę wyjścia.
Opuściłam wieżowiec i moim oczom ukazało się wielkie, zatłoczone skrzyżowanie. Z każdej strony wyrastały wysokie budynki i sklepy. Nigdy wcześniej tam nie byłam. Rozglądałam się dookoła. Gdzie ja do cholery jestem? I kim właściwie jest Nelly?
- Przykro mi Em, ale musze Cię postawić. W innym wypadku nigdy tego nie otworzę - powiedział, lekko się uśmiechając.
- Um, jasne - odpowiedziałam, gdy chłopak przytrzymywał mnie, stojącą obok niego - Właściwie, to gdzie jesteśmy? - spytałam, rozglądając się wokół.
- Przed drzwiami mojego mieszkania.
- Miałeś mnie odprowadzić do domu... - burknęłam, mrużąc oczy. Światła lamp znajdujących się na korytarzu niesamowicie mnie drażniły.
- Miałem, ale zasnęłaś po drodze, a ja niestety nie wiem, gdzie mieszkasz,więc postanowiłem przyjść z Tobą tutaj. - wytłumaczył, po czym trzymając moja dłoń wprowadził mnie do niewielkiego mieszkania.
Ledwo zdążyłam przekroczyć próg, gdy zsunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Harry popatrzył na mnie, by po chwili zająć miejsce obok.
- O czym myślisz? - spytałam bez zastanowienia.
- O tym gnoju z imprezy. Gdybym tylko mógł...
- Harry, przestań - uciszyłam go. - Dostał za swoje. Już mnie nie dotknie. Nigdy. W żadnej pierdolonej przyszłości.. - chłopak tylko przytaknął, po czym kontynuował.
- W sumie zastanawiam się również nad tym, w jakim stanie jutro bedziemy biegać po muzeach i z jaka złością Sophie będzie komentować Twoje zachowanie. - brunet zaczął się śmiać. Myślę,że chciał zmienić temat, żebym bardziej się nie denerwowała.
- Mhm...- zaczęłam - Jeśli chce to sama może sobie latać po tych nudnych budynkach i zbierać pieprzone bileciki. - odpowiedziałam, opierając głowę o ramię Harrego.
- Rozłożę Ci sofę. Jeśli chcesz możesz wziąć prysznic. Przygotuję Ci ręcznik. - chłopak wstał i skierował się w stronę łazienki.
- Chyba żartujesz - odburknęłam nie patrząc na Niego.
- Słucham? - przystanął, po czym odwrócił się w moją stronę.
- Wszystkie spite dziewczyny zabierasz do domu, zachęcając do wzięcia prysznica? Moze jeszcze wspólnego, huh? - spytałam, wstając. Nie wiem, co wstąpiło we mnie w tamtym momencie.
- Em, chyba nie mówisz poważnie? - Harry patrzył na mnie szczerze zaskoczony i w pewnym sensie rozbawiony moją reakcją.
- Mówię śmiertelnie poważnie, Styles. - odparłam się ręką o ścianę, by nie upaść - W innym wypadku, dlaczego przynosiłbyś mnie tutaj?
- Jesteś pijana. Załóżmy, że to co mówisz to wina alkoholu. Lepiej po prostu nic nie dodawaj, okej? - widziałam, że jego spokój pomału go opuszcza.
- Jasne, lepiej żebym nic nie mówiąc wskoczyła Ci do łóżka?! - krzyknęłam bez zastanowienia.
- Jestes niemożliwa, Emma! - chłopak również podniósł głos i podszedł bliżej - Idź spać, ok? - w jego oczach widziałam nutę złości.
- O nie! Lepiej będzie jak wrócę do domu. Do Steve'a. Co ja w ogóle wyobrażałam sobie przychodząc tutaj? Do obcego faceta, zostawiając swojego na imprezie?! - złapałam się głowy, po tym gdy zaczęła niemiłosiernie pulsować. Cholera, koniec z piciem!
- Myślę, że Twoj chlopak nawet nie zauważył, że opuściłaś domówkę - powiedział, starając się opanować emocje.
- Jak śmiesz myśleć tak o nim? - zapytałam pełna złości
- Cóż, leżał zjarany, gdy jakiś obcy facet się do ciebie dobierał! - wykrzyczał. Cały jego spokój nagle wyparował.
- A teraz kolejny zaciągnął mnie do swojego mieszkania! - krzyknęłam, po czym tracąc równowagę upadłam na podłogę.
- Dobranoc - odpowiedział tylko. Wszedł do swojej sypialni trzaskając drzwiami.
***
Uchyliłam powieki. Niewielkie czyste mieszkanie. Naprzeciwko kanapy, na której leżałam stał telewizor. Obok wazon. Nie bardzo wiedziałam, co tam robię, jednak po chwili wszystkie wydarzenia z poprzedniej nocy docierały do mojej pulsujacej głowy. Impreza, alkohol, trawka, obrzydliwy zboczeniec lecący przez barierkę, ja wymiotująca w łazience, mieszkanie Harrego i nasza kłótnia. Gdybym tylko mogla wymazać z pamięci to wszystko... Wstałam i podeszłam do telefonu. 10:43. Ekran poinformował mnie, że jest sobota. Dzięki Bogu. Usiadłam na fotelu, gdy po chwili mój telefon zaczął wibrować. Sophie?
- Słucham..- wyburczałam, opierając głowę o wolną dłoń.
- Hej Emma. Chciałam przypomnieć, że o 12:00 widzimy się pod London Eye. Harry skontakował się ze mną. Powiedział, że musimy poradzić sobie same, bo on musi coś załatwić. - na jej słowa moje powieki w końcu zdołały się rozszerzyć. Jak to go nie będzie? W takim razie gdzie on teraz jest?
- Hmm, ok jasne - odpowiedziałam, starając się brzmieć obojętnie.
- Weź jakiś notatnik i książkę z historii. Myślę, że mogą się przydać. - dodała dziewczyna.
- Sophie? - spytałam, kierując się w stronę kuchni.
- Tak?
- Dasz radę poradzić sobie sama?
- Jeśli to żart, to słaby, Emmo. Do zobaczenia! - wykrzyczała, by po chwili się rozłączyć.
- Wcale nie żartowałam różowa idiotko - skomentowałam, rzucając telefon na krzesło.
Kuchnia Harrego była cała biała. Podłoga pokryta jasnymi płytkami lśniła z czystości, a na jej środku stał niewielki stolik. Podeszłam do zlewu, aby napełnić szklankę wodą, gdy zobaczyłam kartkę leżąca obok. Podniosłam ją, by przeczytać wiadomość.
,,Zostaw klucz sąsiadce z naprzeciwka. Dobrej zabawy z Sophie! Harry"
Rzuciłam kartką o blat. Co za frajer! Najpierw ustala termin spotkania, by zrobić zadanie z historii, a teraz zostawia mnie samą z Sophie, chociaż wie, jak bardzo jej nie lubię. Oczywiście nie mógł powstrzymać się od ironicznego komentarza na temat zabawy z tą landryną...
Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i zamknęłam mieszkanie. Zapukałam do drzwi znajdujących sie naprzeciwko.Po chwili moim oczom ukazała się starsza kobieta około siedemdziesiątki.
- Dzień dobry. Harry prosił żebym zostawiła u pani klucze. - zdobyłam się na delikatny uśmiech.
- Ty musisz być Nelly? - kobieta podeszła bliżej - Harry dużo mi o Tobie opowiadał. Naprawdę jesteś piękna, tak jak mówił. - starsza pani uśmiechnęła się dotykając moich włosów - Biedak myślał, że Cię stracił - dokończyła, a jej uśmiech zmalał.
- Nie, nie jestem żadną Nelly. Po prostu prosze wziąć te klucze - podałam jej metalowy breloczek - Do widzenia - powiedziałam, kierując się w stronę wyjścia.
Opuściłam wieżowiec i moim oczom ukazało się wielkie, zatłoczone skrzyżowanie. Z każdej strony wyrastały wysokie budynki i sklepy. Nigdy wcześniej tam nie byłam. Rozglądałam się dookoła. Gdzie ja do cholery jestem? I kim właściwie jest Nelly?
________
CZYTAM = KOMENTUJĘ, ale mam nadzieję, że nie muszę Wam o tym przypominać?
Jak mnie Emma wkurza znowu ;/
OdpowiedzUsuńHarry był na tyle miły, że wziął ją do siebie zamiast zostawić ją na pastwę losu a ta robi awanturę -.-
I kim do cholery jest Nelly? ;o
Harry ma jakąś tajemnicę i gdzie on w ogóle poszedł? o_O
Czekam na next ♥
@xAgata_Sz
Super, pisz dalej ! x
OdpowiedzUsuń@for_me_bitches x
Omg.jxjfubfnvhvbvfhvb
OdpowiedzUsuńFajny! :) Emma jest wkurzająca... Harry jak zawsze boski! Jestem ciekawa sprawy z Nelly... @monia_official
OdpowiedzUsuńjak zawsze cudowny :) nie rozumiem ich klotni ale jest super! Czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuń@Siemajus xx
Świetny *-*
OdpowiedzUsuńWoo, kim jest Nelly? Ponawiam pytanie bohaterki. Mam nadzieję, że niedługo okaże się, kto to jest. Fajnie, że znowu pojawiło się więcej opisów. Czepiam się trochę tego, bo dzięki nim opowiadanie zyskuje na wartości. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
@TheIrishsWife
Fajne opowiadanko, przyjemnie się czyta :) Proszę informuj mnie o rozdziałach @kamilka1234
OdpowiedzUsuńNelly ? ;>
OdpowiedzUsuńBędzie się działo :D
Woww!!!
OdpowiedzUsuń