Po dwóch godzinach wyszłyśmy z muzeum.
- Ok, więc mamy już dosyć sporo materiału... - zaczęła Sophie - Możemy pójść coś zjeść. Jesteś głodna? - spytała.
- Nie. Po prostu chciałabym wrócić do domu.. - odpowiedziałam,przewracając oczami.
- Chodźmy do KFC - dziewczyna jak zwykle zignorowała moje narzekanie, po czym łapiąc mnie za rękę, pociągnęła na druga stronę ulicy. - Jestem piekielnie głodna.
Weszłyśmy do budynku, w którym pachniało panierką do kurczaka i smażonymi frytkami. Zajęłam miejsce przy wolnym stoliku, gdy Sophie ustawiła się w kolejce. Wyjęłam telefon z torby. Ekran pokazywał małą kopertę, więc otworzyłam skrzynkę odbiorczą. Wiadomość od Roba.
,,Gdzie się do cholery podziewasz?"
Wow, troskliwy kuzyn zorientował się, że nie ma mnie w domu. Szkoda, że nie był taki spostrzegawczy na piątkowej imprezie.
,,Wrócę wieczorem. Nie spinaj się tak" nacisnęłam przycisk ,,wyślij" i schowałam telefon do torebki. Chwilę później do stolika podeszła Sophie, trzymająca plastikową tacę.
- Mam nadzieję, że mogę pozwolić sobie na małe grzeszki - powiedziała odpakowując hamburgera. - Obiecuję sobie spalić to na następnym treningu. W innym wypadku dziewczyny zabiją mnie przy podrzucaniu - zachichotała, zakrywając usta dłonią.
- No tak, życie cheerleaderki nie jest takie proste... - wymruczałam obojętnie pełna ironii.
- Kosztuje mnie to wiele wyrzeczeń, ale wiesz, dzięki temu dobrze się prezentuję. - podniosłam głowę patrząc na dziewczynę - W dodatku poznałam wiele wspaniałych osób. - Sophie zaczęła zawzięcie gestykulować, a ja na myśl o wszystkich przyjaciółkach blondynki zmarszyłam czoło. - No i umawiam się z najlepszymi ciachami w szkole! - jej oczy w tamtym momencie prawie sie zaświeciły.
- Och, Soph, Ty szczęsciaro... - burknęłam ponownie, wciąż nie zmieniając tonu głosu.
- Właściwie to muszę się Ciebie o coś doradzić..- zaczęła niepewnie - W sobotę mam mecz. Chciałabym się jakoś prezentować. Jestem umówiona z moją kosmetyczką, ale kurcze, nie wiem na co sie zdecydować! - powiedziała, a raczej wykrzyczała, wyjmując z torebki mały katalog. - Wiem, że nie przepadasz za takimi ozdobami, ale może spojrzysz?
Otworzyłam różowy zeszyt, a moim oczom ukazały się zdjecia paznokci o długości co najmniej trzech centymetrów, ozdobione kolorowymi cekinami.
- Ough - skrzywiłam się na widok tych plastikowych ,, ozdób" - Cóż, Sophie nie chcę być niemiła, ale wolałabym nie mieć w ogóle paznokci, niż nosić coś takiego...
- Tak myślałam - powiedziała dziewczyna, po czym zabrała różowy zeszyt - Niestety nasz styl się od siebie różni.. - westchnęła, zgniatając papierek po hamburgerze.
- Niestety?! Sophie gdyby podobało mi się coś takiego..- zaczęłam, ale widząc minę dziewczyny, przestałam.
- Lepiej juz chodźmy, Emma - blondynka wstała i odłożyła tacę na plastkiowym blacie.
- Możemy iść do domu? - spytałam.
- Nie, jeszcze nie. - dziewczyna odpowiedziała stanowczo, po czym dodała - Muzeum fotografii czynne jest tylko do 20:00, więc musimy się pospieszyć.
***
Złapałyśmy ostatni autobus, by po chwili znaleźć się przed kolejnym, wielkim budynkiem. Przeszłyśmy przez szklane drzwi, wzięłyśmy bilety i dołączyłyśmy do jednej z grup.
- Witam was, moi drodzy..- zaczął przewodnik - Oto słuchawki, które założycie, by móc dobrze słyszeć wszystko, co mam Wam do powiedzenia. Proszę o to, by ich nie uszkodzić. Ustawcie się w kolejce, by zdobyć niezbędny sprzęt.
Wzięłam do ręki słuchawki, po czym włożyłam je do uszu. Chwilę później ściszyłam dźwięk tak, by nie słyszeć przewodnika. Szłam za Sophie, która również zaopatrzona była w szare urządzenie.
Chodziłam znudzona po wielkim muzeum i oglądałam niezliczoną ilość fotografii. Zawsze sądziłam, że zdjęcia to coś magicznego. Zatrzymują daną chwilę, byś mógł do niej wracać kiedy tylko zechcesz. Rodzice robią zdjęcia dzieciom od najmłodszych lat, aby później porównać fotografie i patrzeć jak ich pociechy urosły. Niestety ja mam tylko jeden album, przedstawiający czasy dzieciństwa. Mama jakoś nieszczególnie przywiązywała wagę do zatrzymania i uwieczniania ważnych momentów. W całym albumie widnieje tylko jedno zdjęcie taty. Trzymał mnie na rękach, gdy miałam kilka miesięcy. Smutny, niezadowolony, z grymasem na twarzy. Nawet do zdjęcia nie zmusił się do uśmiechu. Zmęczony posiadaniem dziecka, odszedł. Mama zapewniła mi standard życia, jednak teraz sama musiałam o niego dbać. Jak widać nie byłam w tym najlepsza.
***
Stałam przed jedną z fotografii, przedstawiającą młodą kobietę, gdy zobaczyłam, że pewna część grupy zanosi się od śmiechu. Starsze osoby zdegustowane zaczęły ściągać słuchawki i patrzeć na zdezorientowanego przewodnika. Rozglądnęłam się wokół, ale nic nadzwyczajnego nie zwróciło mojej uwagi. Po chwili podgłośniłam dźwięk w słuchawce i usłyszałam głos młodego mężczyzny.
- Tak, dobrze widzicie, o tej fotografii mówię. - chłopak się zaśmiał - Młody, angielski fotograf zrobił zdjęcie jeziora, po którym pływają kaczki. Ale nie o to w tym chodzi. Zresztą, kto robi zdjęcia kaczkom? - przewodnik rozglądał się na boki, po czym zdenerwowany podszedł do punktu informacji, zgłosić coś innemu mężczyznie. Domyśliłam się, że jego mikrofon został odłączony, a chłopak, którego słyszałam w słuchawkach pewnie robił sobie żarty, mówiąc do sprawnego mikrofonu. - Podejdźcie bliżej, a w głębi ujrzycie nagą kobietę. Co prawda stoi tyłem, ale młody artysta wiedział co uchwycić. - na te słowa cała grupa zaczęła się śmiać - Kształtami dorównuje Kim Kardashian - w słuchawce usłyszałam głośny śmiech drugiej osoby - Ciekawe co na to jego żona...- niezidentyfikowany chłopak kontynuował - Pewnie pełna pretensji od razu naskoczyła na biedaka, niesłusznie robiąc z niego typowego palanta. Nie doceniła sztuki, jaką chciał nam przedstawić. Co sądzisz? - spytał, zagłuszając śmiech drugiej osoby.
- Cóż, niektóre dziewczyny wszystkich wrzucają do jednego worka, oskarżając o najgorsze - drugi głos odezwał się w słuchawce. Charakterystyczna chrypka nie zostawiła we mnie wątpliwości, co do tego, kim był autor wypowiadanych słów.
- Ok, więc mamy już dosyć sporo materiału... - zaczęła Sophie - Możemy pójść coś zjeść. Jesteś głodna? - spytała.
- Nie. Po prostu chciałabym wrócić do domu.. - odpowiedziałam,przewracając oczami.
- Chodźmy do KFC - dziewczyna jak zwykle zignorowała moje narzekanie, po czym łapiąc mnie za rękę, pociągnęła na druga stronę ulicy. - Jestem piekielnie głodna.
Weszłyśmy do budynku, w którym pachniało panierką do kurczaka i smażonymi frytkami. Zajęłam miejsce przy wolnym stoliku, gdy Sophie ustawiła się w kolejce. Wyjęłam telefon z torby. Ekran pokazywał małą kopertę, więc otworzyłam skrzynkę odbiorczą. Wiadomość od Roba.
,,Gdzie się do cholery podziewasz?"
Wow, troskliwy kuzyn zorientował się, że nie ma mnie w domu. Szkoda, że nie był taki spostrzegawczy na piątkowej imprezie.
,,Wrócę wieczorem. Nie spinaj się tak" nacisnęłam przycisk ,,wyślij" i schowałam telefon do torebki. Chwilę później do stolika podeszła Sophie, trzymająca plastikową tacę.
- Mam nadzieję, że mogę pozwolić sobie na małe grzeszki - powiedziała odpakowując hamburgera. - Obiecuję sobie spalić to na następnym treningu. W innym wypadku dziewczyny zabiją mnie przy podrzucaniu - zachichotała, zakrywając usta dłonią.
- No tak, życie cheerleaderki nie jest takie proste... - wymruczałam obojętnie pełna ironii.
- Kosztuje mnie to wiele wyrzeczeń, ale wiesz, dzięki temu dobrze się prezentuję. - podniosłam głowę patrząc na dziewczynę - W dodatku poznałam wiele wspaniałych osób. - Sophie zaczęła zawzięcie gestykulować, a ja na myśl o wszystkich przyjaciółkach blondynki zmarszyłam czoło. - No i umawiam się z najlepszymi ciachami w szkole! - jej oczy w tamtym momencie prawie sie zaświeciły.
- Och, Soph, Ty szczęsciaro... - burknęłam ponownie, wciąż nie zmieniając tonu głosu.
- Właściwie to muszę się Ciebie o coś doradzić..- zaczęła niepewnie - W sobotę mam mecz. Chciałabym się jakoś prezentować. Jestem umówiona z moją kosmetyczką, ale kurcze, nie wiem na co sie zdecydować! - powiedziała, a raczej wykrzyczała, wyjmując z torebki mały katalog. - Wiem, że nie przepadasz za takimi ozdobami, ale może spojrzysz?
Otworzyłam różowy zeszyt, a moim oczom ukazały się zdjecia paznokci o długości co najmniej trzech centymetrów, ozdobione kolorowymi cekinami.
- Ough - skrzywiłam się na widok tych plastikowych ,, ozdób" - Cóż, Sophie nie chcę być niemiła, ale wolałabym nie mieć w ogóle paznokci, niż nosić coś takiego...
- Tak myślałam - powiedziała dziewczyna, po czym zabrała różowy zeszyt - Niestety nasz styl się od siebie różni.. - westchnęła, zgniatając papierek po hamburgerze.
- Niestety?! Sophie gdyby podobało mi się coś takiego..- zaczęłam, ale widząc minę dziewczyny, przestałam.
- Lepiej juz chodźmy, Emma - blondynka wstała i odłożyła tacę na plastkiowym blacie.
- Możemy iść do domu? - spytałam.
- Nie, jeszcze nie. - dziewczyna odpowiedziała stanowczo, po czym dodała - Muzeum fotografii czynne jest tylko do 20:00, więc musimy się pospieszyć.
***
Złapałyśmy ostatni autobus, by po chwili znaleźć się przed kolejnym, wielkim budynkiem. Przeszłyśmy przez szklane drzwi, wzięłyśmy bilety i dołączyłyśmy do jednej z grup.
- Witam was, moi drodzy..- zaczął przewodnik - Oto słuchawki, które założycie, by móc dobrze słyszeć wszystko, co mam Wam do powiedzenia. Proszę o to, by ich nie uszkodzić. Ustawcie się w kolejce, by zdobyć niezbędny sprzęt.
Wzięłam do ręki słuchawki, po czym włożyłam je do uszu. Chwilę później ściszyłam dźwięk tak, by nie słyszeć przewodnika. Szłam za Sophie, która również zaopatrzona była w szare urządzenie.
Chodziłam znudzona po wielkim muzeum i oglądałam niezliczoną ilość fotografii. Zawsze sądziłam, że zdjęcia to coś magicznego. Zatrzymują daną chwilę, byś mógł do niej wracać kiedy tylko zechcesz. Rodzice robią zdjęcia dzieciom od najmłodszych lat, aby później porównać fotografie i patrzeć jak ich pociechy urosły. Niestety ja mam tylko jeden album, przedstawiający czasy dzieciństwa. Mama jakoś nieszczególnie przywiązywała wagę do zatrzymania i uwieczniania ważnych momentów. W całym albumie widnieje tylko jedno zdjęcie taty. Trzymał mnie na rękach, gdy miałam kilka miesięcy. Smutny, niezadowolony, z grymasem na twarzy. Nawet do zdjęcia nie zmusił się do uśmiechu. Zmęczony posiadaniem dziecka, odszedł. Mama zapewniła mi standard życia, jednak teraz sama musiałam o niego dbać. Jak widać nie byłam w tym najlepsza.
***
Stałam przed jedną z fotografii, przedstawiającą młodą kobietę, gdy zobaczyłam, że pewna część grupy zanosi się od śmiechu. Starsze osoby zdegustowane zaczęły ściągać słuchawki i patrzeć na zdezorientowanego przewodnika. Rozglądnęłam się wokół, ale nic nadzwyczajnego nie zwróciło mojej uwagi. Po chwili podgłośniłam dźwięk w słuchawce i usłyszałam głos młodego mężczyzny.
- Tak, dobrze widzicie, o tej fotografii mówię. - chłopak się zaśmiał - Młody, angielski fotograf zrobił zdjęcie jeziora, po którym pływają kaczki. Ale nie o to w tym chodzi. Zresztą, kto robi zdjęcia kaczkom? - przewodnik rozglądał się na boki, po czym zdenerwowany podszedł do punktu informacji, zgłosić coś innemu mężczyznie. Domyśliłam się, że jego mikrofon został odłączony, a chłopak, którego słyszałam w słuchawkach pewnie robił sobie żarty, mówiąc do sprawnego mikrofonu. - Podejdźcie bliżej, a w głębi ujrzycie nagą kobietę. Co prawda stoi tyłem, ale młody artysta wiedział co uchwycić. - na te słowa cała grupa zaczęła się śmiać - Kształtami dorównuje Kim Kardashian - w słuchawce usłyszałam głośny śmiech drugiej osoby - Ciekawe co na to jego żona...- niezidentyfikowany chłopak kontynuował - Pewnie pełna pretensji od razu naskoczyła na biedaka, niesłusznie robiąc z niego typowego palanta. Nie doceniła sztuki, jaką chciał nam przedstawić. Co sądzisz? - spytał, zagłuszając śmiech drugiej osoby.
- Cóż, niektóre dziewczyny wszystkich wrzucają do jednego worka, oskarżając o najgorsze - drugi głos odezwał się w słuchawce. Charakterystyczna chrypka nie zostawiła we mnie wątpliwości, co do tego, kim był autor wypowiadanych słów.
________
Jak Wam się podoba opowiadanie? Kto jest Waszym ulubionym bohaterem?
Pamiętajcie aby dodawać komentarze! Chyba jesteście świadomi tego, że im więcej ich będzie, tym szybciej pojawi się nowy rozdział?
Także, CZYTAM = KOMENTUJĘ :)
Pamiętajcie aby dodawać komentarze! Chyba jesteście świadomi tego, że im więcej ich będzie, tym szybciej pojawi się nowy rozdział?
Także, CZYTAM = KOMENTUJĘ :)
Awwwww swietny! Czekam na next @needmy5idiots
OdpowiedzUsuńAutorem wypowiedzianych słów był...Harry!? Jestem świecie przekonana że on ;3
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny rozdział i co najważniejsze poznaliśmy bliżej główną bohaterkę :)
Z niecierpliwością czekam na nn :)
Buziaki @xAgata_Sz
hgfdihgfhgigf jejku ślicznyyy !! Czekam na next !!
OdpowiedzUsuńTroszeczkę pogubiłam się w końcówce, ale ogólnie rozdział świetny. Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie. Czekam na next :) / @narry_akamylife
OdpowiedzUsuńjest świetnie:-D rozdział wciąga i zbyt szybko się skończył :-C czekam na kolejny z niecierpliwością ;-) weny życzę xx
OdpowiedzUsuńdzisiaj trafiłam na ten ff i naprawdę jest świetny!nie wiem cyz sama go piszesz czy tłumaczyć ale naprawde ktoś na dar do pisania!nie moge doczekac sie kiedy bardziej akcja sie rozwinie!do uslyszenia xx
OdpowiedzUsuńSama piszę to ff :)
UsuńDziękuję bardzo xx
masz niesamowity talent do pisania, wiesz? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNo to już wiadomo, co Harry miał do załatwienia.
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej wychodzą Ci rozdziały. Jak wiadomo, umiejętności rozwijają się w miarę ich stosowania w życiu, także im dłużej będziesz pisać, tym lepiej będzie Ci to wychodzić. I już jest świetnie.
Ja tymczasem będę czekała na kolejny rozdział. :)
@TheIrishsWife
Świetne!:D Mój ulubiony bohater? Oczywiście, że Harry! Boska końcówka ^^ @monia_official
OdpowiedzUsuńKIEDY NEXT? Zubdhhxdjbcfhkn
OdpowiedzUsuńaaa świetny rozdział *.* a to zakończenie!
OdpowiedzUsuń`Jane
Hahaha, mega ! :D
OdpowiedzUsuń