- Em? - zaskoczony chłopak spojrzał na mnie. W Jego oczach widziałam coś w rodzaju zmartwienia, a nawet poczucia winy, pomimo tego, że to ja wyszłam na ulicę, zamiast stać jak reszta przechodniów.
- Nic Ci nie jest? - jakaś starsza kobieta podeszła do mnie.
- Proszę pani, ona jest w szoku! - młoda dziewczyna wychylała się zza reszty tłumu.
- Niech ktoś zadzwoni na pogotowie! - krzyczał jakiś chłopak.
Ja tylko stałam nieruchomo i patrzyłam na Harrego. Nagle telefon wysunął się z mojej dłoni i spadł na asfalt. Schyliłam się i podniosłam go z ziemi, wracając do poprzedniej czynności. W głowie wirowały mi wydarzenia sprzed ostatnich kilku minut.
- Dziewczynko, powiedz coś... - starsza kobieta podeszła jeszcze bliżej.
-Ten gówniarz pewnie jechał po pijaku! - usłyszałam czyjś głos. Tego było już za wiele.
- Ludzie! - wykrzyczałam, niebardzo panując nad tym, co robię - Żyję! Widzicie?! On mnie nawet nie dotknął! - uniosłam ręce do góry- Do cholery, przestańcie odstawiać jakąś chorą szopkę! - wszyscy gapie patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami - A Ty, uważaj jak jeździsz... - spojrzałam na Harrego, chociaż doskonale wiedzialam, że to nie On zawinił w tej sytuacji.
- Słucham?!- teraz to on krzyknął - Prawie bym Cię zabił, bo chodzisz jak ostatnia sierota, a Ty pytasz jak JA jeżdżę?! - już miałam odejść, ale odwróciłam się słysząc Jego słowa.
- Tak, właśnie o to spytałam. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Dziewczyno, powinnaś się leczyć. - parsknął patrząc mi w oczy - Oskarżasz wszystkich dookoła i krzyczysz jak jakaś wariatka. Gdyby nie to, że ja.. - przerwałam mu w pół zdania.
- Gdyby nie Ty to co? - parsknęłam - Gdyby nie Ty, to co kurwa?! - krzyknęłam głośno. Nie zwracałam uwagi na tłum gromadzący się wokół nas. - To zostałabym zgwałcona przez zboczeńca z imprezy, a potem potrącona przez Ciebie, tak?! - moje zdenerwowanie osiągnęło szczytowy poziom - O, przepraszam bardzo! Dodatkowo byłabym zagrożona z historii, bo tylko szanowny pan Styles znał odpowiedzi na pytania profesorka!
- Jesteś szalona! - krzyknął Harry - Powinnaś przytemperować ten swój charakterek. Nigdy nie pomogłem Ci po to, by później Ci to wypominać!
- Tak, to dlaczego to robisz?! - zaczęłam zawzięcie gestykulować. Tłum wokół nas szeptał coś wskazując na nas palcami.
- Po prostu nie chcę żeby ktokolwiek Cię skrzywdził.. - Harry ściszył ton głosu i spojrzał mi w oczy.
- Przypominam, że jakieś pięć minut temu, nikt inny, tylko TY potrąciłbyś mnie w tym miejscu! - wskazałam na ulicę.
- Kurwa, Emma! Zobacz jak chodzisz! - Jego zdenerwowanie wróciło.
- Poza tym, podobno wcale mnie nie lubisz?! - wciąż nie mogłam zapomnieć o wcześniejszej rozmowie z Sophie. - Więc, do cholery nie zawracaj sobie mną głowy! - Kto Ci tak powiedział? - Harry zdjął zieloną czapkę z daszkiem i przeczesał loki palcami.
- Nikt nie musiał mi tego mówić - skłamałam, powoli odchodząc - Ale wiesz co? - odwróciłam się jeszcze na chwilę - Masz rację, lepiej trzymaj sie z dala ode mnie - na te słowa Jego szczęka się zacisnęła, a dłoń ponownie powędrowała w kierunku brązowych włosów. - I od mojej grupki ,,stukniętych znajomych" - wykonałam w powietrzu gest oznaczający cudzysłów. Harry milczał, ale po chwili cała Jego złość na nowo przejęła kontrolę.
- Masz rację, Emma!
- Co? - wyrwało mi się, zanim to przemyślałam.
- Wolę trzymać się kurwa z dala od Was!- krzyk bruneta rozległ się echem na całą ulicę - Zanim te pieprzone zielsko wypali Wam mózgi, albo ich resztki już do końca! - krzyknął, po czym zaczął kierować się w stronę auta.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś! - uniosłam ręce do góry - Pieprz się Styles! Wszyscy się pieprzcie! - popatrzyłam na gapiów stojących wokół - Wszędzie szukacie widowiska! - ludzie na moje słowa zaczęli pomału odchodzić. Ja spojrzałam tylko w stronę Harrego, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Dlaczego tak bardzo obchodziło mnie to, co ma mi do powiedzenia? Jego mina wyrażała już inne emocje. Patrzył na mnie spokojniejszym wzrokiem, a po chwili otworzył usta, by coś powiedzieć. Jednak ja odwróciłam się i szybkim krokiem przeszłam na drugą stronę ulicy.
***
Po jakichś pięciu minutach drogi usiadłam na krawężniku i odpaliłam papierosa. Byłam zdenerwowana, ręce cały czas się trzęsły. Chciałam wrócić do domu, chciałam żeby ktoś mnie stąd odebrał i porozmawiał ze mną. Potrzebowałam czyichś słów pocieszenia, czegokolwiek. Sama byłam zdziwona swoją reakcją. Nigdy wcześniej nie byłam chętna do przyjmowania pomocy. No, nie liczac tej, którą dostałam od Harrego. Pomimo tego, że nigdy o nic go nie prosiłam, On zawsze pojawiał się w odpowiednim miejscu i czasie. Myśląc o Nim targały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony byłam wdzięczna, że pomógł mi w kilku sytuacjach, jednak z drugiej, słowa, które wypowiedział w moim kierunku na ulicy wciąż krążyły w mojej głowie.
Wyjęłam telefon, by zadzwonić do Steve'a. W końcu był moim chlopakiem, powinnien zjawić się tu w ciągu dziesięciu minut i spytać co się stało. Już miałam wybrać jego numer, ale przypomniałam sobie, że przecież mamy sobotni wieczór. Pewnie siedział właśnie w jednym z barów zalany w trupa. Schowałam telefon do torby, wstałam i ruszyłam w dalszą drogę do domu. Żaden z autobusów nie jechał już w kierunku mojej dzielnicy, więc byłam skazana na pieszą przechadzkę. Idąc, w głowie wciąż słyszałam Harrego, który przyznał mi rację. Woli trzymać się ode mnie z daleka. Powinnam się cieszyć, że postawiłam na swoim. Jednak dlaczego tego nie robiłam?
- Nic Ci nie jest? - jakaś starsza kobieta podeszła do mnie.
- Proszę pani, ona jest w szoku! - młoda dziewczyna wychylała się zza reszty tłumu.
- Niech ktoś zadzwoni na pogotowie! - krzyczał jakiś chłopak.
Ja tylko stałam nieruchomo i patrzyłam na Harrego. Nagle telefon wysunął się z mojej dłoni i spadł na asfalt. Schyliłam się i podniosłam go z ziemi, wracając do poprzedniej czynności. W głowie wirowały mi wydarzenia sprzed ostatnich kilku minut.
- Dziewczynko, powiedz coś... - starsza kobieta podeszła jeszcze bliżej.
-Ten gówniarz pewnie jechał po pijaku! - usłyszałam czyjś głos. Tego było już za wiele.
- Ludzie! - wykrzyczałam, niebardzo panując nad tym, co robię - Żyję! Widzicie?! On mnie nawet nie dotknął! - uniosłam ręce do góry- Do cholery, przestańcie odstawiać jakąś chorą szopkę! - wszyscy gapie patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami - A Ty, uważaj jak jeździsz... - spojrzałam na Harrego, chociaż doskonale wiedzialam, że to nie On zawinił w tej sytuacji.
- Słucham?!- teraz to on krzyknął - Prawie bym Cię zabił, bo chodzisz jak ostatnia sierota, a Ty pytasz jak JA jeżdżę?! - już miałam odejść, ale odwróciłam się słysząc Jego słowa.
- Tak, właśnie o to spytałam. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Dziewczyno, powinnaś się leczyć. - parsknął patrząc mi w oczy - Oskarżasz wszystkich dookoła i krzyczysz jak jakaś wariatka. Gdyby nie to, że ja.. - przerwałam mu w pół zdania.
- Gdyby nie Ty to co? - parsknęłam - Gdyby nie Ty, to co kurwa?! - krzyknęłam głośno. Nie zwracałam uwagi na tłum gromadzący się wokół nas. - To zostałabym zgwałcona przez zboczeńca z imprezy, a potem potrącona przez Ciebie, tak?! - moje zdenerwowanie osiągnęło szczytowy poziom - O, przepraszam bardzo! Dodatkowo byłabym zagrożona z historii, bo tylko szanowny pan Styles znał odpowiedzi na pytania profesorka!
- Jesteś szalona! - krzyknął Harry - Powinnaś przytemperować ten swój charakterek. Nigdy nie pomogłem Ci po to, by później Ci to wypominać!
- Tak, to dlaczego to robisz?! - zaczęłam zawzięcie gestykulować. Tłum wokół nas szeptał coś wskazując na nas palcami.
- Po prostu nie chcę żeby ktokolwiek Cię skrzywdził.. - Harry ściszył ton głosu i spojrzał mi w oczy.
- Przypominam, że jakieś pięć minut temu, nikt inny, tylko TY potrąciłbyś mnie w tym miejscu! - wskazałam na ulicę.
- Kurwa, Emma! Zobacz jak chodzisz! - Jego zdenerwowanie wróciło.
- Poza tym, podobno wcale mnie nie lubisz?! - wciąż nie mogłam zapomnieć o wcześniejszej rozmowie z Sophie. - Więc, do cholery nie zawracaj sobie mną głowy! - Kto Ci tak powiedział? - Harry zdjął zieloną czapkę z daszkiem i przeczesał loki palcami.
- Nikt nie musiał mi tego mówić - skłamałam, powoli odchodząc - Ale wiesz co? - odwróciłam się jeszcze na chwilę - Masz rację, lepiej trzymaj sie z dala ode mnie - na te słowa Jego szczęka się zacisnęła, a dłoń ponownie powędrowała w kierunku brązowych włosów. - I od mojej grupki ,,stukniętych znajomych" - wykonałam w powietrzu gest oznaczający cudzysłów. Harry milczał, ale po chwili cała Jego złość na nowo przejęła kontrolę.
- Masz rację, Emma!
- Co? - wyrwało mi się, zanim to przemyślałam.
- Wolę trzymać się kurwa z dala od Was!- krzyk bruneta rozległ się echem na całą ulicę - Zanim te pieprzone zielsko wypali Wam mózgi, albo ich resztki już do końca! - krzyknął, po czym zaczął kierować się w stronę auta.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś! - uniosłam ręce do góry - Pieprz się Styles! Wszyscy się pieprzcie! - popatrzyłam na gapiów stojących wokół - Wszędzie szukacie widowiska! - ludzie na moje słowa zaczęli pomału odchodzić. Ja spojrzałam tylko w stronę Harrego, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Dlaczego tak bardzo obchodziło mnie to, co ma mi do powiedzenia? Jego mina wyrażała już inne emocje. Patrzył na mnie spokojniejszym wzrokiem, a po chwili otworzył usta, by coś powiedzieć. Jednak ja odwróciłam się i szybkim krokiem przeszłam na drugą stronę ulicy.
***
Po jakichś pięciu minutach drogi usiadłam na krawężniku i odpaliłam papierosa. Byłam zdenerwowana, ręce cały czas się trzęsły. Chciałam wrócić do domu, chciałam żeby ktoś mnie stąd odebrał i porozmawiał ze mną. Potrzebowałam czyichś słów pocieszenia, czegokolwiek. Sama byłam zdziwona swoją reakcją. Nigdy wcześniej nie byłam chętna do przyjmowania pomocy. No, nie liczac tej, którą dostałam od Harrego. Pomimo tego, że nigdy o nic go nie prosiłam, On zawsze pojawiał się w odpowiednim miejscu i czasie. Myśląc o Nim targały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony byłam wdzięczna, że pomógł mi w kilku sytuacjach, jednak z drugiej, słowa, które wypowiedział w moim kierunku na ulicy wciąż krążyły w mojej głowie.
Wyjęłam telefon, by zadzwonić do Steve'a. W końcu był moim chlopakiem, powinnien zjawić się tu w ciągu dziesięciu minut i spytać co się stało. Już miałam wybrać jego numer, ale przypomniałam sobie, że przecież mamy sobotni wieczór. Pewnie siedział właśnie w jednym z barów zalany w trupa. Schowałam telefon do torby, wstałam i ruszyłam w dalszą drogę do domu. Żaden z autobusów nie jechał już w kierunku mojej dzielnicy, więc byłam skazana na pieszą przechadzkę. Idąc, w głowie wciąż słyszałam Harrego, który przyznał mi rację. Woli trzymać się ode mnie z daleka. Powinnam się cieszyć, że postawiłam na swoim. Jednak dlaczego tego nie robiłam?
________
CZYTAM = KOMENTUJĘ
Jak Wam się podoba to opowiadanie? Wasza opinia jest dla mnie ważna :)
Poza tym, pamiętajcie - im więcej komentarzy się pojawi, tym szybciej możecie się spodziewać nowego rozdziału!
Jak Wam się podoba to opowiadanie? Wasza opinia jest dla mnie ważna :)
Poza tym, pamiętajcie - im więcej komentarzy się pojawi, tym szybciej możecie się spodziewać nowego rozdziału!
O cholercia jaki rozdział o_O !
OdpowiedzUsuńHarry wkurwiony, Emma wkurwiona, wszyscy wkurwieni ;o
Nie no nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, jestem w lekkim szoku postawą Styles'a.
Weny kochana :*
Buziaki, @xAgata_Sz :)
Świetny! :) W pewnym momencie miałam nadzieję, że ona tej ciszy nie przerwie tylko Harry- tak jakoś podejdzie do niej i złapie ją a ona zemdleje i upadnie, a on ją chwyci i weźmie na ręce... Hahaha ;D Ale tak też jest świetnie! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! @monia_official
OdpowiedzUsuńAw Świetny jak zawsze ! Szkoda tylko ze taki krótki ;p
OdpowiedzUsuńAle czekam na następny ;*
@TakeMeLIAM1D
rozdzial swietnyyy!!!! nie mgoe sie doczekac kiedys zbliza sie do siebie!do uslyszenia xx
OdpowiedzUsuńJest swietny. Teraz musisz ich wszytkich pogodzic :) powidzenia zycze weny @needmy5idiots xx
OdpowiedzUsuńzaczęłam dzisiaj czytać to opowiadanie i strasznie mnie wciągnęło jest GENIALNE czekam na dalsze rozdziały
OdpowiedzUsuńwłaśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem! ciekawe ff i trochę inne od wszystkich pozostałych ;p ciekawa jestem co Harry ukrywa, bo na pewno cos ukrywa, i co to za Nelly..
OdpowiedzUsuńco ile wrzucasz rozdziały? :) @nitaxpp
przepraszam że wcześnie nie pisałam komentarzy. Dzisiaj zaczełam to czytać i teraz skończyłam. Jest to świetne. Niespodziewałam się takiej akcji w tym rozdziale, czekam na następny. Ciekawe o co chcodzi z Nelly i ogólnie podobają mi się ta wymiana zdań miedzy tą dwójką aaaaa <3
OdpowiedzUsuńSuper!zaczełam niedawno czytac i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńKocham to! <3 Tylko zastanawia mnie co tu tak mało komentarzy? Przecież to opowiadanie jest ŚWIETNE *O*
OdpowiedzUsuńO żesz..... *-*
OdpowiedzUsuńŚwietne *__* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny i doczekać sie sie moge!
OdpowiedzUsuńświetny, zakochałam się w tym opowiadaniu *.* juz czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuń`Jane
Świetne opowiadanie :) @niallsluver
OdpowiedzUsuńWciągnęło mnie czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńOna zaczyna czuć coś do Harry'ego?
OdpowiedzUsuńJak zwykle skomplementuję Twoje opisy, które poprawiłaś od pierwszego rozdziału. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. :)
@TheIrishsWife
Od tych petów dostanie raka płuc i nie dożyje do końca opowiadania :o
OdpowiedzUsuńNiemożliwe... Jestem w niebie!! Takie ff to skarb ♥♥
OdpowiedzUsuń